środa, 1 października 2014

O momentach i życiu na podstawie sesji matczyno-córkowej

Jesień jest, jeśli chodzi o zdjęcia, najlepsza na świecie, pozostałe pory roku są daleko w tyle. Korzystam więc, ile wlezie, i wszyscy są zadowoleni. Ja mogę się wyżyć fotograficznie (na ślubie przyjaciół, gdzie występowałam wyłącznie jako gość, odczuwałam silne objawy odstawienne), a fotografowani mogą się (mam nadzieję!) dobrze bawić.
Na sesjach foto staram się być tylko towarzyszem. Jest to naturalne podczas fotografowania wydarzeń (ślub, chrzest), gdzie fotograf powinien być jak kibic i pasażer: cichy i bezwonny. Przy innego rodzaju sesjach wygląda to już nieco inaczej, zależnie od potrzeb, podejścia i oczekiwanego efektu. Nie mam nic przeciwko zdjęciom, na których wszyscy fotografowani karnie patrzą w obiektyw, ale zdecydowanie wolę takie, gdzie prym wiedzie, że tak powiem, samo życie i widać, że tak powiem, momenty - to, co często umyka, o czym się zapomina.
Mam nadzieję, że tym razem też mi się udało (ale nie mogę tylko sobie przypisać wszystkich zasług, miałam takie modelki, że hohohoooo...). 

























3 komentarze:

  1. Zdjęcia - rewelacja !!! Szacunek dla Pani fotograf.
    Paulinko - wyglądacie powalająco. Szczęście aż kipi ze zdjęć. Trzymaj się ciepło

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękne, klimatyczne zdjątka. Podobają się i to bardzo.

    OdpowiedzUsuń