środa, 29 kwietnia 2015

dzieci fotografów

Mogą więcej, zdecydowanie.
Gdzieś mi w sieci mignęło stwierdzenie, że dla dobrego ujęcia matka fotografka pozwoli dziecku na wszystko, no, prawie wszystko.
Zgadza się, zgadza jak diabli.
Wczoraj po burzy wyszliśmy na dwór. Mnóstwo atrakcyjnych kałuż, za to ludzi mało, dzieci jak na lekarstwo, a dzieci w kałużach to już w ogóle. Jedno - moje - ociekające wodą. Nie, nie ze względów wychowawczych, tylko ze względów fotograficznych, dla malowniczo rozbryzgujących się kropelek.
Dziecko pływa w kałużach, matka gimnastykuje się z aparatem, zgodnie z Cartiera-Bressona koncepcją decydującej chwili, Capy koncepcją podejścia blisko oraz Matki koncepcją chronienia sprzętu elektro przed zalaniem. Nieliczni przechodnie patrzą z niepokojem, tylko jedna pani uśmiecha się i aprobująco kiwa głową.
Pewnie też fotograf.







gwóźdź do trumny z wychowaniem czyli co jeszcze wolno dziecku


niedziela, 12 kwietnia 2015

nad Wisłą

patrzcie, państwo, jak się pogoda zmieniła
co prawda wiatr urywał głowy i próbował wyrwać rączki i nóżki, ale nie dał sobie z nami rady i przerzucił się na grupę piknikową nieopodal, my zaś oddaliliśmy się na z góry upatrzone pozycje, to znaczy do samochodu i do domu
Ulka gania za moim szalem - w stu pięćdziesięciu milionach odsłon








piątek, 3 kwietnia 2015

helios





zdjęcia robione cyfrówką z dokręconym heliosem 44-M-4, przejściówka bez potwierdzenia
uwielbiam heliosa :)