wtorek, 14 października 2014

Koń, jaki jest - każdy widzi

Widziałam, jaki jest koń - ładny, duży i trochę przerażający. Kiedy mając lat dwadzieścia z haczykiem zostałam (nie mając kompletnie żadnego doświadczenia poza okazyjnej jeździe na kucyku w dzieciństwie) posadzona na konia i wypuszczona w teren, po powrocie z tej eskapady orzekłam, że nigdy więcej. Nigdy. NIGDY. N.I.G.D.Y.
I tak oto, z mocnym postanowieniem omijania koni z daleka, trafiłam na warszawski tor wyścigowy. Gdyby nie Ewa i jej córka, zapewne nie trafiłabym tam nigdy, względnie trafiłabym tam w dzień wyścigowy, w tłok, co ostatecznie zniechęciłoby mnie do koni, wyścigów, stajni i Służewca. Na konia i tak nie wsiądę, bo to delikatne stworzenia, ale przebywanie w pobliżu nie przyprawia mnie już o palpitacje.
Moje modelki za to czuły się jak w domu :)



















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz