Tak - mniej więcej - wygląda piknik naukowy na Stadionie Narodowym z perspektywy czterolatki. Dużo się dzieje, wszystko za duże, w kolejkach sami dorośli, a wokół stanowisk, gdzie było coś na odpowiednim poziomie (dosłownie i w przenośni), stały tłumy łakomie gapiące się na inne tłumy okupujące kredki/zabawki/klocki. Trudno było jednak się z tym nie liczyć, a Urszuli należy oddać honor - jęczała bardzo mało, głównie wtedy, kiedy odciągaliśmy ją od akrobatów i kiedy ojciec posadził ją na desce dla fakirów.
wtorek, 3 czerwca 2014
Piknik naukowy - ostatni rzut oka
Tak - mniej więcej - wygląda piknik naukowy na Stadionie Narodowym z perspektywy czterolatki. Dużo się dzieje, wszystko za duże, w kolejkach sami dorośli, a wokół stanowisk, gdzie było coś na odpowiednim poziomie (dosłownie i w przenośni), stały tłumy łakomie gapiące się na inne tłumy okupujące kredki/zabawki/klocki. Trudno było jednak się z tym nie liczyć, a Urszuli należy oddać honor - jęczała bardzo mało, głównie wtedy, kiedy odciągaliśmy ją od akrobatów i kiedy ojciec posadził ją na desce dla fakirów.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz