Pojechaliśmy na plażę. W kontekście naszego miejsca zamieszkania wygląda to trochę dziwacznie, ale pod Warszawą można znaleźć całkiem fajne miejsca (plaż miejskich nie liczę, bo nie są fajne), gdzie ludzi mało, a jeśli już to głównie psiarze (chociaż spodziewałam się bardziej par młodych na plenerze).
Najciekawsze w tym miejscu jest to, że chyba tam byłam. Chyba - bo nie mam żadnej pewności, ale im bliżej plaży byliśmy, tym silniejsze było wrażenie, że widziałam to miejsce, i to nie na zdjęciach, tylko na własne oczy.
Po przydługim wstępie - obrazki:
Chyba jasne, że nie miałam zamiaru opuszczać tego miejsca zbyt prędko, ale byliśmy umówieni na obiad. Propozycja, żeby ktoś nam ten obiad przywiózł, nie spotkała się ze zrozumieniem :/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz